Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomagają zwierzętom ze Świnoujścia i okolic. Wiele ratowanych zwierząt pochodzi z interwencji

Joanna Maraszek
Joanna Maraszek
]- Fundacja działa od sierpnia 2015 roku. Założyłam ją i od tamtej pory działamy zarówno w Świnoujściu, jak okolicach, myślę, że śmiało mogę powiedzieć, iż jest to ok 100 km w obrębie miasta - mówi Beata Kastrau. - Mam wspaniałych wolontariuszy. Właściwie, jak na zakres naszych działań, to garstka osób, bo cztery, ale bardzo zaangażowane.
]- Fundacja działa od sierpnia 2015 roku. Założyłam ją i od tamtej pory działamy zarówno w Świnoujściu, jak okolicach, myślę, że śmiało mogę powiedzieć, iż jest to ok 100 km w obrębie miasta - mówi Beata Kastrau. - Mam wspaniałych wolontariuszy. Właściwie, jak na zakres naszych działań, to garstka osób, bo cztery, ale bardzo zaangażowane. Animals Przystań Świnoujście
Fundacja Animals Przystań Świnoujście została założona pięć lat temu i od tego czasu działa nieprzerwanie. Wolontariusze opiekują się zwierzętami porzuconymi i tymi z interwencji. Leczą je i przygotowują do adopcji

- Fundacja działa od sierpnia 2015 roku. Założyłam ją i od tamtej pory działamy zarówno w Świnoujściu, jak okolicach, myślę, że śmiało mogę powiedzieć, iż jest to ok 100 km w obrębie miasta - mówi Beata Kastrau. - Mam wspaniałych wolontariuszy. Właściwie, jak na zakres naszych działań, to garstka osób, bo cztery, ale bardzo zaangażowane.

Zakres działań fundacji jest spory a efekty widoczne.

- To, czym się zajmujemy, to nie tylko działania w terenie, interwencje, leczenie, ale też sprawy sądowe - przyznaje Beata Kastrau. - Mamy w tym zakresie pewne wyniki, są wyroki skazujące. Niektóre fundacje ukierunkowują się na jeden cel. My staramy się być tam, gdzie jest luka.

Jak opowiada pani Beata, początek działań fundacji nie należał do łatwych. Po drodze pojawiało się wiele komplikacji i przeszkód, ale czas i doświadczenie robią swoje. Osoby, które zgłaszają, że były świadkami znęcania się nad zwierzętami lub wiedzą o rażących zaniedbaniach, mogą mieć pewność, że interwencja fundacji dojdzie do skutku..

- Pierwsze interwencje zaczęliśmy prowadzić w drugim roku istnienia - mówi pani Beata. - Przez ponad 3 lata złożyliśmy ponad 20 doniesień o rażącym zaniedbaniu i znęcaniu się nad zwierzętami. Zapadło kilka wyroków skazujących. Mamy zwierzęta z takich interwencji pod naszą opieką.

Warto zaznaczyć, że zanim dojdzie do jakichkolwiek kroków prawnych, członkowie fundacji zawsze w pierwszej kolejności starają się pomóc właścicielowi lub załatwić sprawę polubownie.

- W tych skrajnych przypadkach staramy się prowadzić sprawy w ten sposób, by właściciel zrzekł się praw do zwierzęcia - mówi pani Beata. - Wynika w dużej mierze z tego, że gdy sprawa sądowa trwa, nie możemy szukać domu dla zwierzęcia, ponieważ musimy czekać na wyrok sądu. Często wygląda to tak, że najpierw edukujemy ludzi. Czasem to skutkuje. Być może to zdziwi niektórych, ale nie brakuje osób, które są nieświadome. Trzymają zwierzęta w zimnej budzie na krótkim łańcuchu, bo tak robi się w jego domu z pokolenia na pokolenie. Tłumaczymy, co powinno się poprawić i, dlaczego. Czasem ludzie reagują, zmieniają warunki dla zwierzęcia. Sprawdzamy to i okazuje się, że rzeczywiście edukacja działa. Jeśli właściciel dokonuje rażących zaniedbań lub się znęca, nie chce nic zmienić, ani oddać zwierzęcia, wtedy idziemy do sądu, a zwierzę jest obierane interwencyjnie.

Wciąż najwięcej zgłoszeń dotyczy psów. To nie tylko przypadki z niewielkich wiosek, ale też z miast, również Świnoujścia.

- To są sprawy, które zgłaszają nam ludzie: mały kojec, pies siedzący w odchodach, na łańcuchu 24 na dobę, wygłodzony, chudy, wymagający pilnej opieki weterynaryjnej. A w mieści na przykład: dwa duże psy w mieszkaniu, właściciel z nimi nie wychodzi, tylko załatwiają się w domu - wymienia pani Beata.

Te sytuacje często bywają trudne dla każdej ze stron.

- Nieraz doświadczyłam bardzo przykrych a nawet niebezpiecznych dla mnie sytuacji, to były groźby czy wyzwiska - opowiada Beata Kastrau. - Niestety jest to gdzieś przypisane takim działaniom. Kiedy wiemy, że miejsce w które idziemy może być dla nas niebezpieczne, nie idziemy sami. Posiłkujemy się Strażą Miejską lub Policję. Gdy wyczuwam, że jest mi potrzebne wsparcie służb, proszę o nie. Jeszcze nie odmówiono. Były też sytuacje, że przychodzimy i odbieramy zwierzę, a policja musi powstrzymać właściciela przed rękoczynem.

Zarówno pani Beata, jak pozostali wolontariusze fundacji, zwierzętami zajmują się we własnym domu.

- Nie mamy siedziby, dla zwierząt, to nasze domy - wyjaśnia pani Beata. - To trudne, dlatego czasami zdarza się, że nie jesteśmy w stanie pomóc i zareagować, bo na przykład nie mamy już miejsca dla kolejnego zwierzęcia, jednak zawsze staramy się pomóc w miarę możliwości. Jeśli sama nie mogę tego zrobić, to informuję osobę, która do mnie dzwoni, gdzie jeszcze może uzyskać pomoc. A jeśli się jej nie udaje, to ja szukam tej pomocy.

W tej chwili fundacja do adopcji ma gotowe troje zwierząt.

- Do adopcji są gotowe dwa psy i kot - mówi pani Beata. - To zwierzęta po leczeniu i po socjalizacji. Tofik trafił do nas z interwencji. Był zabrany z bardzo krótkiego łańcucha. Pies nie mógł swobodnie się poruszać, nie było z nim kontaktu. Na początku wszystko było dla niego nowe i wprawiało niemal w szaleństwo. Ze względu na przebywanie wciąż w jednym miejscu nie miał możliwości poznawania zapachów, doznawania normalnych dla psa bodźców. Teraz jest oswojony, to bardzo grzeczny pies, który potrzebuje ciepłego domu. Jest w pełni już gotowy do adopcji. Odbył szczepienia, jest wykastrowany i w dobrej formie.

To może cię zainteresować

- Koko, to kolejny pies do adopcji, został odebrany z mieszkania i również jest gotowy do adopcji - mówi pani Beata. - Pola, to kicia, po strasznych przejściach, była w bardzo złym stanie, problemy neurologiczne. Na początku była wychudzona, bezkontaktowa przez zły ogólny stan i zaniedbanie, miała nawet zapadnięte oczy. Przewracała się idąc, nie umiała utrzymać równowagi. Dziś tego nie widać. To kochany kot z cudownym charakterem. Szuka spokojnego domu.

Pod opieką fundacji jest jeszcze Nuka - mama karmiąca, która ma dwa szczeniaki. Jest jeszcze Lisa, kotek, który ma padaczkę.

- Leczymy ją w klinice w Gorzowie, potrzebuje opieki 24 godziny na dobę, trzeba jej pilnować, podawać leki z dużą dokładnością - mówi pani Beata.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swinoujscie.naszemiasto.pl Nasze Miasto