Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z Bieszczad do Świnoujścia pieszo z kotem w wózku. Po co taka wędrówka?

Joanna Maraszek
Joanna Maraszek
Postawił na nogi Kingę, teraz idzie po serce dla Darii. Przejdzie dla niej z Bieszczad do Świnoujścia z kotem w wózku

W ubiegłym roku relacjonowaliśmy podróż pana Jacka polskim wybrzeżem. Jego jesienna wyprawa przyniosła dobry efekt. Udało się zebrać pieniądze na operację dziewczynki, która dziś zaczyna stawiać pierwsze kroki. Nie spoczął na tym wyzwaniu. Gdy dowiedział się o Darii, która urodziła się z połówką serca, postanowił, że pomoże.

Od ostatniej wyprawy charytatywnej nie minął nawet rok. W tym czasie wiele się zadziało.

- Nie może być spokojnie - mówi Jacek Balcerak. Tym razem spacer trochę dłuższy. Ustrzyki Dolne-Tłuszcz-Świnoujście. Ponad 1000 km. Operacja Kingi zakończyła się sukcesem. Jest już po operacji, rehabilitacja przebiega z planem. Dziękuję za okazane jej wsparcie. Operacja to nie wszystko, to dopiero był zaczyn wiosny. Przed Kingą długa rehabilitacja, aby móc w pełni korzystać z dobrodziejstw tej jej "życiowej” wiosny, czyli sprawnego poruszania się. Dziewczyna z pełnym zaangażowaniem podchodzi do zalecanych ćwiczeń, niby takie zachowanie wydaje się oczywistym, to mi jednak imponuje. Imponuje ta siła którą wkłada w proces dochodzenia do sprawności. Świadczy to o jej mocnym charakterze. To są godziny zajęć, co dla tak kruchej osoby jest nie lada wyzwaniem. Kinga oczywiście nie skarży się na swój los. Mocno wierzy w powodzenie akcji i bycie tańczącą dziewczyną. Nie wiem czy wiecie Państwo, że już ustawia się kolejka chętnych do tańca na jej weselu. Kinga obecnie mieszka z mamą w Warszawie, gdzie odbywa się rehabilitacja. Rozłąka z tatą, który dojeżdża tylko na niedzielę, też nie jest łatwa.

Cel kolejnej wyprawy zjawił się szybko.

- Życie nie znosi próżni, a z wiekiem zauważyłem, że wzrok mi się wyostrza. Tym razem dojrzałem Darię. Daria mieszkanka mojej gminy jest w potrzebie, a wobec człowieka w potrzebie nie można przejść obojętnie. Dziewczynka urodziła się z połową serca, aby jej pomóc konieczna jest rekonstrukcja tej wady. Można jej dokonać w klinice w Niemczech. Oczywiście nie bezpłatnie. Brakuje jeszcze ok. 100.000 zł. Kwota spora, więc wyzwanie musi być adekwatne. Za cel objąłem sobie przejście Polski prawie najdalej jak się da. Trasa z Bieszczad nad morze do Świnoujścia z noclegami w namiocie wyczerpuje moja potrzebę zmęczenia.

Wcześniej pan Jacek podróżował sam. Tym razem postanowił, że na tak długą podróż zabierze przyjaciela.

- Tym razem zabieram jeszcze kogoś ze sobą. Idzie ze mną mój kot, a właściwie będzie wieziony. Parysa dostałem od Kingi, więc myślę, że chętnie włączy się w akcję pomocy - wyjaśnia pan Jacek. - Jest to projekt dość odważny. To też patrzenie na temat ustalenia swoich granic. Ja po przejściu wybrzeża i spłynięciu Wisłą dalej nie wiem gdzie one są. Liczę, że jeszcze się długo nie przekonam. Trasę planuję pokonać w około miesiąc.

W czasie wyprawy pan Jacek kontaktuje się z mieszkańcami odwiedzanych miejscowości, by opowiedzieć im o celu wyprawy, czyli zbiórce i zachęcić do pomocy. Jednak, jak sam przyznaje, korzyści są spore.

- Po tym, jak udało się z sukcesem zakończyć akcję dla Kingi i faktycznie postawić ją na własne nogi, poczułem się wspaniale = mówi Jacek Balcerak. - To niesamowite, że można komuś pomóc, włączyć się w jego historię życia, pomóc zmienić jej bieg. Zawsze miałem potrzebę, by co jakiś czas wybrać się na ekstremalną wyprawę, by całkiem oderwać się od ludzi i codziennych obowiązków. Taka wyprawa mogła posłużyć czemuś dobremu i posłużyła. To tylko jeden aspekt. Tych korzyści jest bardzo dużo. Wędrując lub płynąc kajakiem, mogłem zobaczyć prawdziwą Polskę i prawdziwych Polaków. Na mojej drodze pojawiło się wielu życzliwych ludzi. Polacy są gościnni, życzliwi i otwarci. Poza tym zyskałem prawdziwych przyjaciół, a może nawet więcej, bo z rodzicami Kingi rozmawiam co kilka dni. Jesteśmy w ciągłym kontakcie i ta życzliwość jest bardzo wyczuwalna.

Również najbliższa wędrówka będzie nie tylko prywatnym doświadczeniem, ale i opowieścią o tym. Na tym skorzysta wielu.

- Będzie sporo czasu, aby opowiedzieć o Darii, ale też i o tym jak wygląda Polska. Czy nadal jest gościnna, otwarta. Zapewne nadal tak jest. Spróbuję też Wam pokazać ją z tej strony nieoczywistej. Odwiedzę te miejscowości, o których istnieniu być może nie wiedzieliście. Chciałbym poznać ludzi zwykłych, z małych wiosek. Będzie ku temu sporo okazji - opowiada pan Jacek. - Ja będę Państwu wzorem poprzednich wypraw opowiadał możliwie jak najdokładniej o tym co mnie spotka po drodze, a znając szczęście do ciekawych ludzi i przygód będzie się działo. Jeśli nadal zechcecie mi Państwo wirtualnie towarzyszyć to zapraszam w drogę.

Ów wędrówka rozpoczęła się w środę. A drogę można śledzić na stronie FB pana Jacka - W drodze po serce dla Darii
A datki wpłacać tu: https://www.siepomaga.pl/wdrodze

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swinoujscie.naszemiasto.pl Nasze Miasto